niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 28. - Łzy

Scorpius wywalił się na posadzkę bo obraz nagle na niego ruszył. Rozcierał sobie kostkę i jęczał.
- Scorpius! - powiedziała zdziwiona i przestraszona Rachel która wyłoniła się zza obrazu.
- Rachel! Nawet nie wiesz jak wszyscy się denerwowali. - powiedział Scorpius i wstał, lecz szybko tego pożałował bo upadł z powrotem. - Ała...
- Coś ci się stało? - spytała Rachel.
- Chyba skręciłem sobie kostkę gdy otwierałaś to TAJNE przejście. - powiedział Scorpius i zrzucił pytające spojrzenie. Rachel tylko przewróciła oczyma i podała mu rękę.
- Chodź, pójdziemy do skrzydła szpitalnego... - powiedziała Rachel.
Scorpius chwycił rękę i podciągnął się, wyczuł, że Rachel o mały włos by się nie przewróciła pod jego ciężarem.
- Wyglądasz okropnie. - powiedział Scorpius patrząc na Rachel. Miała nie uczesane włosy, podpuchnięte oczy, zimne ręce, była blada i miała na sobie szlafrok, a pod spodem zapewne piżamę.
- Czyli jak zwykle po spaniu. - powiedziała Rachel. - Scorpius widzę, że nie możesz chodzić.
Scorpius próbował iść trzymając się poręczy ale kulawił i jęczał od czasu do czasu.
- Dam... dam sobie radę. - mówił Scorpius. Przecież nie będzie wymiękał przed Gryfonką.
- Chodź, podtrzymię cię, chyba, że twoja Ślizgońska duma ci na to nie pozwala. - powiedziała Rachel.
- Ehh. Niech ci będzie. - powiedział Scorpius i trzymał się jedną ręką poręczy schodów po których schodzili a drugich ramienia Rachel. Modlił się w duchu by Ślizgonom z jego rocznika skończyła się przerwa.
- Zabawne...
- Co jest zabawnego w tym, że mam skręconą kostkę? - zapytał.
- Zabawne, że teraz to ja cię muszę dźwigać. Pamiętasz jak John złamał mi nos na błoniach? Wtedy jeszcze nas nie lubiłeś.
- John był bardzo zdenerwowany, ja też. Potem mi powiedział o was wszystko, to jacy jesteście, o twoim darze...
- Jakim darze?
- Jesteś w końcu wężousta. - powiedział Scorpius.
- No tak, ale ty i John jesteście również, to ciekawe kto jeszcze w Hogwarcie jest, skoro...
- Tylko my. To dzięki temu darowi jesteśmy przyjaciółmi, trzymaliśmy się razem od momentu kiedy go odkryliśmy, polubiliśmy się i... dlatego tak bardzo chciałem wam pomóc gdy chcieliście latać na miotle. Czułem, że zdołam się z tobą zaprzyjaźnić i wspierać w tym...
- W czym? To przecież nic takiego.
- Gdy wszyscy się dowiedzą, to nie będzie takie proste.
- Ale Diana już wie, więc... pewnie się wygadała. - powiedziała Rachel.
- Nie martw się. A jak ktoś będzie ci dokuczał to wiesz... - pokazał na siebie i zrobił poziomą kreskę swoją ręką przy swojej szyi.
- Ta. - powiedziała Rachel.
- Pogadajmy o tym czemu uciekłaś ze skrzydła...
- To nie ważne. - powiedziała przez zaciśnięte zęby Rachel.
- Słuchaj, już wiem wszystko co zaszło. Razem z John'em straciliśmy cały dzień lekcji by do tego dojść.
- Gratuluję. - prychnęła Rachel. - Przynajmniej ktoś się o mnie martwi, Sonia mnie nie szukała?
- To ona nam tak kazała zrobić, chyba wiedziała, że nie ma to dla nas znaczenia czy będziemy na lekcjach czy nie.
- Szokujące nie? Takie kłamstwo.
- Tak... Rozumiem jeżeli chcesz coś rozwalić ze złości, wykrzyczeć to wszystko jakie to niesprawiedliwe, chcesz to nawet mnie uderz i zrzuć ze schodów...
Rachel przytuliła Scorpius'a i się rozpłakała. Scorpius był nieco zaskoczony sytuacją, ale nie odepchnął niej. Nie spodziewał się takiej reakcji, ale dziewczyny to jednak dziewczyny.
- Spokojnie...
- Dzięki, że jesteś, Skorpionie... Potrzebuję przyjaciół, w końcu jestem taka słaba, że aż płaczę dlatego, że ktoś mnie okłamał...
- Słuchaj... Łzy to nie oznaka słabości, lecz prawdziwej siły, którą każdy skrywa w sobie... płaczesz gdy próbujesz być silna, ale do końca nie wiesz jak. - powiedział Scorpius, nie wiedział dokładnie z kąd mu to przyszło do głowy.
- Dzięki jeszcze raz Scorpius. - powiedziała Rachel, puściła go, a on automatycznie chwycił się poręczy. Rachel wytarła oczy i nagle schody zmieniły kierunek. Pod wpływem gwałtownego ruchu schodów, Rachel chwyciła się poręczy.
- Chodź. - powiedziała Rachel i pociągnęła Scorpius'a w stronę skrzydła szpitalnego.
Gdy weszli do środka, na łóżku leżał John. Rachel pomogła dojść Scorpius'owi do łóżka obok niego, a ona sama usiadła na krześle między nimi.
---
17:04

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz