Specjalne Opowiadania

.:*♥ 24 December 2015 ♥*:.

,,Życzę wam wszystkim wesołych świąt Bożego Narodzenia, tego spóźnionego listu z Hogwartu, miłości i ciepła przy rodzinnym stole.''

Opowiadanie:

- Ginny! Goście już idą, wszystko jest gotowe? - zawołał Harry starając się szybko zawiązać krawat, co mu nie wychodziło.
- Tak kochanie. Ciężko było ale się udało. - powiedziała Ginny z kuchni.
Usłyszał nagle dzwonek. Harry odrzucił krawat na fotel poddając się i pobiegł do drzwi. W drzwiach stało kilkadziesiąt osób. Harry wpuścił rodzinę Weasley'ów. Przywitał się z Ron'em i Hermioną, potem z George'm, Percy'm, Charlie'm i Bill'em. Na końcu weszli państwo Artur i Molly Weasley wraz ze swoimi wszystkimi wnukami.
- Witajcie, wchodźcie do jadalni. - powiedziała Ginny, która pojawiła się w drzwiach.
Wszyscy weszli do jadalni i usiedli, George, Bill i Percy przedstawiali Harry'emu swoje żony. Charlie od czasu do czasu prychał i mówił, że ożeni się prędzej ze smokiem.
- James, Albus, Lily! Goście przyszli! - zawołała Ginny.
Teddy siedział przy stole i rozmawiał z Victorie, gdy tylko James przyszedł wystawił język z obrzydzenia. Wszyscy chwycili za opłatki i zaczęli składać sobie życzenia. Po skończeniu śpiewali razem kolędy. Albus przypatrywał się po kolei każdemu z osobna i uśmiechał się.
- Co się szczerzysz Al? - spytał James i żartobliwie go uszczypnął w ramię oraz wyszczerzył zęby.
- Nie zaczynaj znów. - powiedział zirytowany Albus.
- Chłopcy, skończcie już rozmawiać i zacznijcie jeść. - powiedziała Ginny.
- Dobrze mamo. - powiedział Albus a James natychmiast ustąpił.
Wszyscy szybko się najedli, dorośli nalewali sobie Ognistej a dzieci rozpakowywały prezenty które dostały. Oczywiście od babci każdy miał sweter z pierwszą literą swojego imienia. Niektórzy byli zaskoczeni, że babcia Molly umie tak dużo uszyć. Nagle rozbrzmiał dzwonek, wszyscy byli zaskoczeni z wyjątkiem Harry'ego, on uśmiechnął się.
- No nie spodziewałem się, że przyjdzie... - powiedział i wstał otworzyć drzwi.
- Ale kto? - spytały Ginny i Hermiona jednocześnie.
- Miejmy nadzieję, że się nie pozabijamy. - powiedział Harry i zniknął.
Otworzył drzwi. W drzwiach stali Astoria, Draco i ich syn.
- Dobry wieczór. - powiedziała Astoria. - Draco dostał sowę, że możemy przyjść.
- Tak. - powiedział Harry.
- Nie wziąłem matki bo jest w Świętym Mungu, chyba coś poważnego... - powiedział Draco.
- Współczuję. - powiedział Harry. - Wejdźcie.
Gdy zza drzwi wyszli Malfoy'owie, wszyscy nie kryli zaskoczenia zmieszanego z przerażeniem.
- Emm. Witam. - odezwała się pierwsza Hermiona.
- Dobry wieczór. - powiedziała Astoria.
- Miło mi was gościć w swoim domu. - powiedziała Ginny ale jej oczy mówiły co innego.
- Przedstawisz nam swojego syna? - spytała Hermiona.
Wszyscy starali się być uprzejmi, w końcu są święta.
- Przedstaw się synu. - powiedział Draco.
- Umm... Jestem Scorpius Malfoy. - powiedział chłopak.
 - Miło nam poznać. - powiedział Ron.
Wszyscy jedli spokojnie wigilie i rozmawiali ze sobą, dzieci poznały nowego przyjaciela i z chęcią się z nim zaprzyjaźnili.

---


.:*† 31 October 1981 ♥*:.

,,Dzieciaki, być może, fani Harry'ego Pottera latają sobie od domu do domu szczęśliwi zbierając cukierki, nie pamiętając, że dziś... dziś jest 34. rocznica śmierci Jamesa i Lilly Potterów. Rodziców Harry'ego. Lecz i ja nie jestem godna być Potterhead, zapomniałam o tak ważnej dacie śmierci.''

Opowiadanie:

Lily wnosiła do góry wyprasowane dokładnie ubrania. James szykował żywo kolacje, czyli jak zwykle w jego stylu - tosty. Nie wychodziło mu to jednak najlepiej, spalił je trochę. Uszykował herbatę, jedzenie i talerzyki. Lily zaś układała już ubrania do szafy, zerkając z czasem na małego, czarnowłosego chłopczyka który spał sobie w najlepsze w swoim łóżeczku, nie wiedząc, że ta noc zmieni mu życie na zawsze, że będzie sławny, że Lord Voldemort straci swoją moc... z jego powodu. Nikt się tego nie spodziewał, to stało się w ułamku sekundy. James po kolacji ze swoją żoną poszedł do łazienki, ubrał nocną koszulę i umył się. Lily śpiewała cicho kołysankę dla Harry'ego. Uśmiechała się szeroko, a Harry otworzył oczka i spojrzał na swoją rudowłosą mamę patrzącą na niego z góry, zaśmiał się głupkowato. Lily chwyciła go w swoje ramiona i poszła z nim do łazienki. Ubrała go starannie w śpioszki. Lecz nagle...
- Lily, chowaj Harry'ego! Ukryj go! Uciekaj! Znalazł nas! - powiedział szybko James Potter.
Przerażona Lily pobiegła do sypialni, nie miała żadnej drogi do ucieczki. Usłyszała trzask, właśnie James zginął, leży blady na schodach, a Voldemort idzie do drzwi w których ona się ukrywa.
- Harry, mama Cię kocha... Tata Cię kocha... Bądź silny. - szeptała do Harry'ego.
Drzwi huknęły głośno, wybuch wielki hałas. Lily przycisnęła Harry'ego do serca gdy ten płakał.
- Nie zabijaj go... Zabij mnie, tylko nie Harry'ego. - mówiła Lily do Voldemorta.
- Odsuń się, głupia. - powiedział groźny lodowaty głos Voldemorta.
- Nie.
Lily stanęła przed nim zasłaniając Harry'ego swoim własnym ciałem. W jednej chwili blask zielonego światła, huk i krzyk, głośny i żałosny, krzyk kobiety. W jednej chwili Lilly leżała już na ziemi, pozbawiona życia. Harry płakał głośno patrząc na swoją mamę oczyma pełnymi łez.
- Zaraz będzie po wszystkim... - mruknął cicho Czarny Pan.
Voldemort ściskał mocno różdżkę i celował w Harry'ego. Blask zielonego światła odbił się od Harry'ego i ugodził Voldemorta. Zostawiając tylko bliznę na czole Harry'ego. Voldemort wrzeszczał i jakby zmienił się w mgłę która wyleciała przez okno. Harry płakał głośno z bólu i ze smutku. Jego mama się nie ruszała. Mamo, wstań, przytul mnie, bądź ze mną, kochaj... Żałosny płacz Harry'ego nie ustał nawet następnego dnia. Usłyszał kroki. Jęknął cicho przestając płakać spojrzał swoimi zielonymi oczyma na drzwi. Zobaczył wysokiego mężczyznę w czarnych, długich i tłustych włosach, gdy nagle ten zwalił się na kolana. Też płakał, przytulił martwą mamę Harry'ego do siebie. Nie puszczał jej bardzo długo. Harry łkał głośno, aż czarno włosy mężczyzna nie zwrócił swoich oczy zachodzących krwią od płaczu i żalu. Severus Snape płakał jak dziecko przytulając mamę Harry'ego do siebie nie puszczając jej z objęć. To się nazywa miłość.

___________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz