niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 23. - Pokój Życzeń

Wszyscy wyszli z gabinetu, Gryfoni starali się zgubić Ślizgonów ponieważ stanowili źródło ich problemów. Kate i Lusi rozmawiały o chórze, bo Kate też chodziła do chóru. Sonia chowała się między Max'em a Alex'em bo Scorpius zaczął ją wkurzać. John szedł za Scorpius'em chytrze się uśmiechając. Rachel natomiast szła nerwowo do przodu, mimowolnie skręciła nagle by zgubić Ślizgonów, ale nie udało jej się, po chwili jednak znów skręciła bo przypomniało jej się, że musi zrobić pracę z eliksirów. Potrzebowała tylko spokojnego miejsca, a tam gdzie jest John i Scorpius na pewno nie jest spokojnie!
- Wy też to zauważyliście czy tylko ja? - spytał Scorpius.
Rachel przekręciła oczyma i spojrzała do tyłu. Tam gdzie przed chwilą była ściana stały wielkie drzwi.
- Co to... - spytała Sonia.
- Chodźcie. - powiedział Alex.
Rachel tylko bardziej się wkurzyła i wbiła paznokcie w czoło zmuszając się do podążania za przyjaciółmi. W środku była taka jakby biblioteczka, kilka półek z jakimiś składnikami, jeden stolik i krzesło. Rachel podeszła do drewnianego stolika i przejrzała książkę która tam leżała.
- Książka z instrukcją jak zrobić eliksir energii. - powiedziała Rachel.
- Slughorn kazał nam napisać wypracowanie na ten temat! - powiedziała Kate.
- A jeśli to wyważymy to może dostaniemy trochę więcej punktów do naszego domu. Jak na razie na tabeli góruje Hufflepuff, a my jesteśmy na trzecim miejscu tuż po Ravenclaw. - powiedział Max.
Po chwili ktoś zamknął drzwi tego tajemniczego pokoju i zrobiło się przerażająco ciemno.
- Ej! Ludzie, potrzebujemy światła! - warknęła Sonia na Ślizgonów.
Po chwili pojawiło się światło, wszyscy spojrzeli na żyrandol który wisiał na suficie.
- Eee, czy to tu było? - spytała Lusi.
- Dobra! Co to za miejsce? - spytał John.
- Pff. Zapewne Pokój Życzeń. - poinformował Max.
Wszyscy spojrzeli na niego pytająco.
- No nie mówcie mi, że o tym nie słyszeliście. Pokój Życzeń ukazuje się tym, którzy go naprawdę potrzebują. Kiedy się pojawia, wyposażony jest dokładnie w to, co akurat jest potrzebne. - powiedział Scorpius a wszyscy spojrzeli na niego z minami jakby przed chwilą pocałował McGonagall. - No co? Ojciec mi o nim mówił.
- Dobra, ważne, że mamy miejsce do zrobienia tego wypracowania. - powiedziała Lusi.
- Okej. Alex, ja ci będę mówić co masz przynosić z półek. Dwoje oczu nietoperza, sproszkowany ogon...
- Czekaj, czekaj Rachel, myślisz, że ja wiem jak to wszystko wygląda? - spytał Alex.
- Ugh. No to ja to poszukam - powiedziała Lusi. - Kate mi pomoże.
Obie podbiegły do półek i przyniosły oczy nietoperza w słoiku. Sonia wykrzywiła usta w grymasie niezadowolenia a Rachel kontynuowała składniki.
- Sproszkowany ogon jaszczurki... Kropla krwi jednorożca... Trzy listki Mandragory.
- I tyle? - spytał Max.
- Najwidoczniej. Dobra, a teraz Max poszukaj kociołka, Sonia i Alex podgrzejcie w nim wodę a ja będę postępowała potem zgodnie z instrukcją. - powiedziała Rachel. Wszyscy ruszyli się i zrobili co kazała. John i Scorpius patrzyli jak przygotowują eliksir. Sonia lubiła eliksiry i szczerze chyba Rachel zaczęła je również lubić, może i nie była w nich za dobra ale lubiła je.
- Do kociołka z wrzącą wodą wrzucić sproszkowany ogon jaszczurki. - powiedział Max czytając instrukcje, a Rachel postępowała zgodnie z wskazówkami.
- Teraz dodaj trzy liście Mandragory i gotuj przez siedem minut. - poinformował znowu Max i po siedmiu minutach znów się odezwał. - Dobra, teraz wrzuć dwoje oczów nietoperza... i wreszcie kroplę krwi jednorożca. Eliksir powinien przyjąć kolor srebrny.
Wszyscy spojrzeli na eliksir, faktycznie eliksir był koloru srebrnego.
- Weźcie poszukajcie jakiś fiolek i zabierzcie sobie po trochę. - powiedział Max.
Wszyscy, prócz John'a i Scorpius'a, wzięli fiolki z szafki i napełnili je srebrzystym płynem.
- Teraz spiszmy instrukcje jak to zrobić i te składniki. - powiedziała Lusi.
Tak jak powiedziała, tak się stało, wszyscy przepisali instrukcje z książki na swoje rolki pergaminów i włożyli je do swoich toreb razem z zamkniętymi szczelnie fiolkami.  .
- Czekajcie. - powiedział Scorpius.
Wszyscy spojrzeli na Scorpius'a tylko John się odezwał.
- Daj spokój, potem pogadasz o tym z Potter'em. - mówił John.
- Ale o co chodzi? - spytała Kate.
- Nie ważne. - syknął John i spojrzał na Scorpius'a.
- Daj spokój John. - uśmiechnął się Scorpius. - A tak na poważnie, widzieliście ten znak na lewej ręce na przedramieniu mojego ojca?
- Mhm. Wąż i czaszka... - powiedziała Rachel.
Scorpius rzucił jej podejrzliwe spojrzenie.
- A wiesz co to znaczy? - spytał. - A może Max nam wyjaśni, w końcu ma głowę do tego.
- Może najpierw mi to ktoś narysuje. - powiedział Max.
- Oh, no nie wiem. Czarna czaszka z wężem wychodzącym z jej ust. - powiedziała Rachel.
- Czy ja się przesłyszałem? - spytał zdenerwowany nieco Max. - To znak śmierciożerców, popleczników Sami-Wiecie-Kogo.
- Voldemorta. - powiedział Scorpius a Alex, Max i Kate się wzdrygnęli. - Strach przed imieniem wzbudza lęk przed tym kto je nosi.
- Czyje to słowa? - spytała Sonia.
- Ojciec mi kiedyś tak powiedział, ale nie wiem czyje to słowa. - powiedział.
- A kto to Voldemort? - spytała Lusi.
- Nie ważne! On już nie żyje, został zamordowany, przez Potter'a! - wykrzyczał Alex.
- To czemu ojciec Scorpius'a ma to na swojej ręce?! - spytała głośno Sonia.
- Ten znak jest wypalany, podobno to okropny ból, równy bólowi który przynosi zaklęcie Cruciatus. - powiedział poważnie Max.
- Może został zmuszony... Nie wieżę, żeby mógł służyć Voldemortowi. - powiedział Scorpius, a Alex, Max i Kate znowu się wzdrygnęli.
- Przestań powtarzać to imię! - warknęła Kate.
- Przyzwyczaj się. - powiedział Scorpius.
- Co jeśli znowu powrócił? Może te morderstwa to jego sprawka? - spytał Max.
- Wszystko jest możliwe. Ale nie wiem po co on zabija dzieci? Co te dzieci mają ze sobą wspólnego?  - spytał John.
- Pomyślmy. Brian Arly* i ten chłopak... jak on się nazywa? - rzekła Lusi.
- Podsłuchałem rozmowę McGonagall z Potter'em i z tego co słyszałem mówili o jakimś Terrenc'ie Brown'ie. - powiedział Alex.
- Kolejny z mugolską krwią. - powiedział zdziwiony John.
- Co? - spytała Kate.
- Brian też był z mugolskiej rodziny, a ten Terrence też, cóż, może chce wyeliminować mugolskie dzieci w Hogwarcie. - powiedział John.
- Ale to dziwne. - powiedział Max.
- Co jest dziwne? - spytał Alex.
- Pierwszego zabił Brian'a Arly'ego, nazwisko na A, potem Terrence Brown, nazwisko na B. Może będzie tak po kolei jechał jak z alfabetu? - prychnał Max. - Kto z mugolskiej rodziny ma nazwisko na C w Hogwarcie?
- Nie, nie, nie, wy teraz se żartujecie, tak? - spytała Rachel.
- Oh, Collins. - powiedział trochę przestraszony Scorpius.
- N-nawet mnie nie denerwuj. - odpowiedziała Rachel. - Alfabetyczny morderca, co za bzdury...
- Może chcesz ochłonąć? Pójdziemy z tym do McGonagall i się wyjaśni... Jak na razie trzeba zachować spokój, bo to może nie prawda... - mówił Max.
- TA! Najpierw mi gadasz, że to jakiś Voldemort, który chce zabić wszystkie mugolskie dzieci z Hogwartu, gadasz o alfabecie i, że może zostanie zamordowany ktoś z Hogwartu o nazwisku na C, a teraz mówisz mi, że mam być spokojna?! - warknęła Rachel. - Nie no, ja z tąd idę.
- Chyba śnisz, nigdzie nie idziesz. - powiedział Scorpius.
- Teraz trzeba pilnować wszystkich z mugolskiego pochodzenia... i nie tylko. - powiedział John.
Rachel próbowała się wymknąć cicho by uciec od tych bzdur, lecz nagle ktoś ją złapał za krawat.
- Nigdzie nie idziesz, wszyscy teraz pójdziemy do Wielkiej Sali na klub pojedynków. - warknął Alex i trzymał jej krawat.
- Ej to boli. - syknęła Rachel.
- Teraz wiesz jak mnie to bolało. - powiedział John.
- Że co? - spytał podejrzliwie Scorpius i uśmiechnął się ironicznie.
- Sugerujesz coś? - spytał John.
- Niby co... - powiedział ze śmiechem Scorpius.
- Ty wredny... okropny... głupi... - poleciało kilka wyzwisk pod adres Scorpius'a i wreszcie to przerwano przez Sonię bo machnęła różdżką i nagle tam gdzie stał Scorpius pojawił się królik.
- Uroczy. - powiedział John i podniósł go za uczy.
- Ja... co ja zrobiłam? - spytała Sonia ale zaczęła się śmiać. - Teraz ma za swoje. Za te lisy i psy.
- W sumie to prawda. - powiedział John.
Rachel korzystając z okazji wyszła cichaczem drzwiami lecz szybko tego pożałowała.
---
* - zmieniłam nazwisko Brian'a by wymyślić tego ''Alfabetycznego Morderce'' xD
Dziś jeszcze zrobię jeden dodatek dla moich przyjaciółek. Na blogu umieszczę specjalny post ze zdjęciami Dracona Malfoy'a.
Rozdział taki sobie.
13.34

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz