niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 30. - Mecz

Sobota, wreszcie. Miał odbyć się pierwszy mecz quidditch'a w sezonie. Slytherin vs. Gryffindor. Normalnie, każdy chłopak cieszył się, że jest mecz, ale jedynym wyjątkiem jest jak zwykle Alex.
- Oj, no weź, chodź bo się spóźnimy! - krzyczała Sonia, która razem z Rachel weszła do dormitorium chłopaków.
- Nie chce mi się iść na ten głupi mecz. - powiedział stanowczo Alex.
- Ale to nie była prośba tylko rozkaz. - powiedziała Sonia z zaciśniętymi zębami.
- Ty mnie nawet siłą z łóżka nie wyciągniesz. - powiedział Alex i przekręcił się na drugi bok.
- Rachel...? - zapytała niepewnie Sonia bo widziała, że przyjaciółka gdzieś zniknęła. Nagle zza drzwi weszła Rachel z wiadrem pełnym wody.
- Nie radzę... - szepnął Max.
- Raz się żyje. - powiedziała Rachel i oblała lodowatą wodą Alex'a. Ten wkurzony od razu się podniósł.
- Zabiję cię!
- To my się zmywamy, widzimy się za godzinę w Pokoju Wspólnym. - powiedziała Sonia i pociągnęła Rachel za sobą do wyjścia.
- Chodźmy bo jeszcze nas dopadnie. - powiedziała Sonia i weszła szybko z powrotem do dormitorium swojego, Rachel, Lusi i Kate.
- I jak udało się wam go wyciągnąć z łóżka? - spytała Kate.
- No pewnie... - mruknęła Rachel.
- Co zrobiłaś? - spytała się podejrzliwie Lusi.
- A nic...
- Gadaj. - ciągnęła Lusi.
- Nic nie zrobiła. Tylko oblała Alex'a wodą... A ten się wściekł. - powiedziała Sonia która już po raz któryś czesała swoje włosy.
- No nieźle. - powiedziała Kate.
- On nie może się równać ze złością któregoś z tych przeklętych Ślizgonów. - powiedziała Rachel.
- Ostatnio dużo bywasz z tymi ''przeklętymi Śligonami''. - powiedziała Sonia.
- Tak? Nie zauważyłam. - powiedziała Rachel czekając aż przyjaciółki się uszykują.
- Zastanawiam się czy czasem jeszcze o nas pamiętasz. - powiedziała Sonia.
- Jak mogłabym zapomnieć?! - rzekła oburzona Rachel.
- Dobra, dobra. Wszystkie uszykowane? To idziemy! - powiedziała Kate.
- Powiedzieliśmy im, że za godzinę wyjdziemy. - powiedziała Sonia.
- E tam, chodźcie, będziemy siedzieć i czekać za nimi przy kominku. - oznajmiła Lusi i wszystkie cztery wyszły. W pokoju wspólnym był tłok, wszyscy rozmawiali tylko o meczu. Dziewczyny usiadły się na kanapie przed kominkiem. Wreszcie Lusi zobaczyła chłopaków. Alex szedł z naburmuszoną miną i czerwono - złotą czapką przykrywają jego mokre, blond włosy. Otóż, Max szedł z szerokim uśmiechem trzymając sześć małych flag z godłem Gryffindoru.
- Idziemy. - powiedział Max wesoło i wszyscy wyszli przez portret kierując się do wyjścia na boisko. W drodze, Sonia i Alex zaczęli się kłócić, Lusi i Kate rozmawiały o chórku, tylko Max i Rachel szli z przodu patrząc przed siebie. Gdy pokonali drogę rozsiedli się w trybunach czekając na wyjście zawodników. Rachel otuliła się czerwono - złotym szalikiem, na głowie miała także czapkę w takich samych barwach, a w ręce trzymała flagę z godłem Gryffindoru. Na środek wyszły wreszcie obydwie drużyny. Pani Hooch mówiła coś do nich po czym kapitanowie uścisnęli sobie dłonie i gra się zaczęła.
- Ścigająca Slytherin'u, Kaya Steward przejmuje kafla, pędzi ku pętli, ale nie! W ostatniej chwili podaje do Scorpius'a Malfoy'a! Nie no... Trafił do pętli. 10 punktów dla Ślizgonów... - mówił komentator, czyli James Potter. - Chyba gdy ja grałem, drużyna Gryfonów była lepsza. - żartował James i uśmiechał się do George'a Kelly'ego, który bardzo widocznie pokazał mu co o nim myśli poprzez uniesienie środkowego palca. Rachel, Max i Sonia wychylali się tylko by lepiej widzieć.
- Emily Anderson, ścigająca Ślizgonów jest w posiadaniu kafla... Jednak Sarah Ross, ścigająca Gryfonów, przejęła go w ostatniej chwili, i już pędzi do pętli Ślizgonów. Eve Hall szykuje się do obrony, jednak nie! Emily podaje do Ben'a Wilosn'a a on w błyskawicznym tempie do Jake'a Simmons'a! TAK! GOL! GRYFONI 10 PUNKTÓW!!! REMIS! - wrzeszczał James. - Ojej, Victoria Foster ruszyła się! Czyżby zauważyła znicza?
Faktycznie, Victoria pędziła gdzieś wysoko między trybunami. John jednak szybko ją dogonił.
- VICTORIA NIE DAJ SIĘ TEMU GÓW...
- Panie Potter! - skarciła go McGonagall siedząca obok niego.
- Przepraszam pani profesor... VICTORIA DALEJ! DALEJ! DALEJ! Czyżby przed chwilą Sarah Ross wbiła kolejnego gola? Na to wygląda! 20 do 10 dla Gryfonów! Victoria pędzi między trybunami i nagle... Cholera jasna! John złapał znicz... 150 punktów dla Slytherinu i tak wygrywają mecz z wynikiem... A zresztą! Sami se policzcie. - warknął James.
Rachel zrzedła mina tak samo jak i Soni oraz Max'owi. Alex odetchnął z ulgą.
- Wreszcie możemy iść! - powiedział Alex.
---
21:07

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz