- Przecież te skarpetki miałam w szufladzie! - powtarzała swoje słowa z przed kilku minut Sonia. - Jak ktoś mi je ukradł to nie ręczę za siebie...
- Sprawdź pod łóżkiem. - zaproponowała Lusi, która przerwała rozmowę z Rachel.
- A nie możesz sobie darować? W końcu to tylko skarpetki, nie są jakieś ważne, masz tony innych. - powiedziała zaspanym głosem Kate.
- Zgadzam się. - powiedziała Rachel głaszcząc swojego kota który siedział jej na kolanach.
- No dobra. Wytrzymię bez nich. - powiedziała po chwili namysłu Sonia po czym zamknęła kufer i nakarmiła swoją sowę. Nagle usłyszały głośny trzask.
- Co to było? - zainteresowała się Kate.
- Nie mam pojęcia, ale idę sprawdzić. - powiedziała Rachel i wyszła z dormitorium a za nią wszystkie trzy. Zeszły po schodach a na dole ujrzeli Alex'a leżącego na podłodze i Max'a stojącego niedaleko wraz z grupą szóstoklasistów śmiejących się z blondasa.
- Co wyście zrobili? - spytała przez zęby Sonia.
- Te wasze drzwi są zaczarowane! - warknął Alex.
- Mówiłem ci to setki razy! - powiedział Max, który pomógł mu wstać.
- To nie fair! Wy możecie do nas wejść a my do was nie! - powiedział wkurzony Alex i zaczął poprawiać sobie ubranie.
- A właściwie co od nas chcecie? - spytała Lusi.
- Wielkie kłopoty! - powiedział Alex. - Wasi kumple napuścili na nas bandę Ślizgonów!
- No na ciebie. - powiedział Max.
- Wszystko jedno! Oni nas zamordują! - powiedział głośno Alex. - Niech im coś powie ta wasza miłośniczka Ślizgonów.
- Ej! - warknęła Rachel. - I ciszej gadaj...
- Idź z nimi pogadaj. - powiedział Alex z chytrym uśmiechem na ustach jakby coś planował.
- Ale ja... - nie dokończyła bo Alex zaczął ją pchać w stronę wyjścia. - Zostaw mnie ty parszywy szczurze...
Rachel dorównywała jemu siłą więc nie miał tak łatwo jak z np. Lusi. Rachel jednak przegrała i wyrzucił ją za portret. Ta tylko coś bełkotała pod nosem i zaczęła poprawiać sobie włosy które po jej szarpaninie zostały delikatnie mówiąc rozwalone. Już miała powiedzieć hasło by wejść z powrotem gdy ktoś pociągnął ją za bluzę do tyłu. No tak, Ślizgoni, zapomniałam - myślała Rachel.
- Malfoy powiedział, że pewien Gryfon jest takim idiotą, że obraża Ślizgonów, znasz go? - spytał jeden. Wyglądał na drugoklasistę, góra trzecioklasistę. Nie bała się go, umiała rzucać kilka zaklęć.
- A mogę wiedzieć gdzie jest Malfoy? Chciałabym z nim pogadać. - powiedziała głośno Rachel.
- Malfoy! - zawołał go.
- Czego? - spytał ktoś z tyłu, wkurzonym głosem.
- Gryfonka chce z tobą pogadać. - powiedział ten koleś.
- Wilczyca!...Co chciałaś? Puść ją, ona jest spoko. - powiedział Malfoy do swojego kolegi. - Rachel, to jest Ben Zabini, oczywiście czystej krwi. Ben, to jest Rachel Collins, półkrwi.
- Miło poznać. - powiedział obojętnie chłopak o ciemnej skórze, czarnych włosach i skośnych oczach.
- John! Wyłaź! - warknął w przestrzeń Malfoy, a po chwili wyszedł i pan Davis.
- Hej! - powiedział widząc Rachel.
- Dobra, udało się go wam nastraszyć, specjalnie mnie wypchnął zza portretu żebym was przekonała byście go zostawili. Oczywiście, możecie go nękać dalej, ale niech chłopak wie, że ze mną i z wami się nie zadziera. - powiedziała Rachel.
- No oczywiście, to my spadamy, Thomson pomyśli, że se poradziłaś z nami. - powiedział Zabini i poszedł sobie z Davis'em i Malfoy'em.
- Czekajcie! - zawołała Rachel, bo coś sobie przypomniała.
Wszyscy się zatrzymali.
- Jedziecie do domów na święta? - spytała.
- Ja zostaje, mój ojciec mówi, że w szkole jest bezpieczniej. A on i tak to od czasu do czasu tu przebywa, bo idzie w jakiejś sprawie do dyrektorki. - powiedział Malfoy.
- Ja jadę. Podobno mam prezent, którego nie da się wysłać sowią pocztą, więc... - powiedział Davis i uśmiechnął się w typowo ślizgońskim stylu.
- Ja zostaje. - powiedział Zabini.
- Ja też zostaje. - powiedziała Rachel. - A Kate wpadła na genialny pomysł, na rozrywkę do nas, więc, John, masz pecha.
- Świetnie. To pa. - powiedział John i poszli.
- Pa. - powiedziała Rachel i poszła z powrotem do pokoju gryfonów. Gruba Dama rzuciła jeszcze coś na kształt ''Gryfoni i Ślizgoni się przyjaźnią... Co tu jeszcze się wydarzy...''
- I co? - spytał Alex, gdy pojawiła się z powrotem. Rachel rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Nico. Nie ma ich. - powiedziała obojętnie Rachel i poszła do swojego dormitorium. Alex jeszcze przez chwilę stał osłupiały po czym krzyknął głośno ''Co?!''.
- Kate, mówiłaś już z prefektami Gryffindor'u? - spytała Rachel.
- Tak, akurat prefektem jest dziewczyna z rodziny mugoli i uznała to za wspaniały pomysł. Poszła z tym do McGonagall. - powiedziała wesoło.
- Nie mogę się doczekać. Chcę zobaczyć minę Malfoy'a. - powiedziała Lusi.
- Szkoda, że mnie nie będzie. - powiedziała Sonia. - Ale cóż, macie robić zdjęcia!
- Na pewno to się pojawi w Proroku. - zaśmiała się Kate.
- Dobra dziewczyny... - powiedziała Rachel. - Napiszę do mamy by mi to przysłała.
- Ja też. - powiedziała Lusi.
- I ja! - powiedziała Kate.
- Zapowiada się piękne Boże Narodzenie. - powiedziała Rachel.
---
15:43
Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać co wymyśliła Kate
OdpowiedzUsuńI dobrze. xD Mam niezły plan co do tego co może się wydarzyć.
UsuńSonie już powyzywałam więc teraz kolej na ciebie!!
OdpowiedzUsuń1. Nie miał tak łatwo jak z np. Lusi. - Ha ha ha bardzo śmieszne
2. Rachel jednak przegrała i wyrzucił ją za portret. - To zdanie tak troche nie ma sęsu. Albo zrób z tego 2 zdania albo zamiast "i" napisz" bo Alex"
3. Uuuuuuuuuuuuu Malfoy zostaje <3
I to co u naszej Soni na końcu: Żeby mi to było ostatni raz !!!!!!! Hihihihihihihi
A tak to całkiem spoko
xD
UsuńI tak nie poprawię!
Usuń