sobota, 12 marca 2016

Rozdział 36. - Powrót

Rachel, Lusi i Kate siedziały przy kominku ogrzewając zimne ręce. Święta były udane, Lusi dostała od mamy nową bluzkę. Kate właśnie oglądała książkę którą dostała od babci. Rachel natomiast siedziała na dywanie przed kominkiem patrząc na płomienie. Również dostała mały prezent w postaci bransoletki którą miała już na ręce. Święta już minęły a dzisiaj był sylwester, dziewczyny szczerze nudziły się, mimo, że od czasu do czasu Malfoy włamywał się do Pokoju Wspólnego Gryfonów wraz z Zabinim. Skąd znał hasło? Tego nie wie nikt. Pokój Gryfonów był o popołudniowej porze bardzo cichy i spokojny, za oknami widać było ciemne niebo i wielki śnieżny posąg zbudowany przez prefekta z Kate, Lusi i Rachel.
- Ej... - długo trwającą ciszę przerwała Kate. - Teraz się tak zastanawiam skąd moja babcia wie, że jestem czarodziejką?
- Może twoja mama jej powiedziała co nie? - spytała Lusi wylegując się na poduszkach leniwie.
- No co ty! To by było niemożliwe i nie w jej stylu. - rzekła pewna swoich słów.
- To może kupiła ci coś a twoja mama to przekazała i wysłała tobie? - odpowiedziała zmęczonym głosem Rachel i wyciągnęła się na dywanie podpierając się o sofę.
- To jest bardziej prawdopodobne. - powiedziała przytakując Kate.
- Nudno tu bez ich wszystkich. - stwierdziła Lusi.
- No trochę. - powiedziała Kate i zamknęła z hukiem książkę odkładając ją na bok. - Nie Rachel?
- Mhmmm... - mruknęła Rachel i okręciła się w ich stronę chowając głowę w poduszce którą wcześniej trzymała.
- Inteligentne stwierdzenie. Zgadzam się w zupełności z panną Rachel Collins i jej ''Mhmmm...''. - powiedział czyiś głos zza ich pleców. Gdy Lusi i Kate okręciły się jak jeden mąż ujrzały tak bardzo znaną im bladą twarz Malfoy'a. - Bo nie ma kogo gnębić. Blondyna wyjechała.
- Masz na myśli Alex'a? - spytała Lusi.
- No jasne. - powiedział i wgramolił się na sofę między Kate a Lusi.
- Powiesz mi jakim cudem się tu znowu znalazłeś? - spytała wkurzona Kate.
- Złość piękności szkodzi więc nie marszcz się już tak Tygrysico. - powiedział Scorpius i spojrzał na Kate. - Ciekawość też nie jest dobra na urodę, a dla waszego dobra nie powiem wam nic, bo wy już chyba bardziej ucierpieć nie możecie.
- Oh przymknij się Malfoy. - powiedziała Rachel której głowa prawie spadła z kanapy.
- A wy co takie ponure? Odwiedziłem was! - rzekł oburzony.
- I jak ktoś cię z Gryfonów przyłapie, że tu jesteś to nie będę ci pomagać a wręcz przeciwnie pomogę im cię z tąd wywalić. - oznajmiła Lusi uderzając go w głowę poduszką. - Wynocha!
- Nikt nie ma prawa bić poduszką mnie, Ślizgona, Scorpiusa Hyperiona Malfoy'a, syna Dracona Lucjusza Malfoy'a! - warknął głośno i już chciał się rzucić na Lusi z poduszką, ale jakiś starszy Gryfon chwycił go za bluzkę i pociągnął w kierunku wyjścia.
- Sprytnie załatwione. - powiedziała Kate.
- To jego wina nie moja, że wydziera się na całą wierzę Gryffindoru. - powiedziała Lusi.

*~*~kilka godzin później~*~*

- 3...2...1... Nowy Rok! - krzyknęli uczniowie Hogwartu wraz z pracownikami gdy wybiła północ. Rachel, Lusi i Kate uśmiechały się do siebie i czekali aż Hermiona z pomocą Harry'ego odpali fajerwerki. A gdy już to zrobili niebo mieniło się od kolorów, może nie były to takie niezwykłe magiczne fajerwerki, tylko normalne, które nie układały się w żadne kształty, ale dla nich były najlepsze. Scorpius co chwilę razem z Zabinim rzucali śnieżkami w Rachel, Lusi i Kate, które nie pozostawały im dłużne. Gdy już przerwali wojnę ruszyli w kierunku zamku. Lusi mijając Rachel cała we śniegu bez czapki i z rozczochranymi włosami mruknęła pod nosem:
- Moje postanowienie noworoczne to postarać się go nie zabić. 

 *~*~rano~*~*

Rankiem nikt nie miał ochoty wychodzić z łóżka. Lecz gdy już Rachel, Lusi i Kate wygramoliły się z nich i ubrały się to poszły na śniadanie. Nikogo nie było w Wielkiej Sali prócz nauczycieli, kilku duchów i parki Ślizgonów. 
- Dzisiaj wreszcie przyjeżdżają, już chcę wiedzieć jak spędzili święta. - rzekła Kate i uśmiechnęła się.
Nikt jej nie odpowiedział, bo Lusi już zajadała tosta a Rachel kanapkę. 
Kiedy wreszcie skończyli jeść śniadanie czekali cierpliwie przy wejściu do Hogwartu na swoich przyjaciół. Dziewczyny nie wiedziały jaką nowinę przyniesie im John, nie wiedziały co strasznego spotkało Max'a, nie wiedziały co wymyślił Alex, nie wiedziały co się stało u Soni w domu oraz co przyniesie następny rok. 

---
17.00
Następny rozdział będzie w stylu ''2 lata później''. Nie chcę mi się ciągnąć całego pierwszego roku i drugiego żeby zaczęło się dziać.
Pzdr i zapraszam na bloga mojej przyjaciółki http://huncwociiinni.blogspot.com/
 

1 komentarz: